Hortensje annabelle w swoim ogrodzie posiadam od około siedmiu lat. Zapewniłam im dobry start... Przy sadzeniu do dołka dodawałam obornik koński albo kurzęcy. Sadziłam do miksturki ziemi ogrodowej z kwaśnym torfem. Nawoziłam sporadycznie... chyba coś do kwasolubnych. Podlewam w czasie upałów, bo wody ci u mnie dostatek...hihihi
W ubiegłym sezonie do ziemi dodałam granulki hydrożelu, które magazynują wodę... Dobrze im chyba u mnie , bo rosną jak szalone.
Tak wyglądają w trakcie w kwitnienia...
Annabelki rozmnażam przez podziemne rozłogi, które wyrastają przy roślinie matecznej. Wyłażą nawet daleko od rośliny... na fotce tam gdzie jest palik jest przycięta annabelka, a po drugiej stronie fotki widoczny nowy przyrost...
Sadzonki robię przez cały sezon.
Odcinałam albo wczesną wiosną gołe pędy ale pobierałam już nawet latem pędy kwitnące. Przyjmowały się... oczywiście przy stałym dostarczaniu wody... Na taki pęd trafiłam wczoraj...
To łatwe pobieranie sadzonek. Fragmenty pędów są zdolne do rozrostu w nową, w pełni funkcjonalną roślinę. One ukorzeniają się same, a ja je tylko odcinam i nasadzam w nowe miejsce... Przez to sadzonkowanie ogołociłam mocno stare krzaki... są o połowę mniejsze...
Ale dzięki takiemu pozyskiwaniu nowych roślinek w ubiegłym sezonie nasadziłam szpaler z ponad dwudziestu sztuk annabelek biało-limonkowych. Miedzy nimi posadziłam siedem klonów globosum...
Mam nadzieję, że już pierwszy mały efekt nowego nasadzenia będzie latem...
Pozdrawiam Jola.