Firany w salonie...
Dzisiaj przypadkiem trafiłam na fotki firan z salonu dzierganych już kilka lat temu...
Pamiętacie... Tutaj był wpis... FIRANY I ZAZDROSTKI DO SALONU zabrakło mi wtedy lnianej przędzy. Efekt jakiego oczekiwałam nie został osiągnięty. Miały być długie firany i mocno marszczone... bo takie lubię...
A wyszły jak wyszły... Pamiętam, że zdobyłam wtedy jeszcze chyba dwie cewki lnu na szpuli... i z tego udało się o kilkadziesiąt cm. przedłużyć boczne firany. Efekt jest jaki jest... muszę się tym zadowolić. Kolejne będą ładniejsze... Już kordonek zakupiony...
Zapraszam...tutaj INNE MOJE FIRANY...
Pozdrawiam Jola
Dla mnie to jest istne cudo. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńZachwycający efekt!
OdpowiedzUsuńNiesamowicie piękne. Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńRobią piękny klimat.
OdpowiedzUsuńZazdrośnica.
Piękne ! a na żywo to juz wogole musi być wyjatkowo ! Podziwiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe wpisy. To, że firany własnoręcznie robione, a do tego kombinowane cieszą podwójnie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Jola
Piękne zazdroszcze
OdpowiedzUsuńdzieńdoberek
OdpowiedzUsuńfirany przepiękne
a czy możesz powiedzieć jakie nici użyłaś?
.....chciałabym wyszydełkować coś podobnego..
...zapraszam do wpisu... tam wszystko w poście napisałam...kliknij na link...przejdziesz do kolejnego wpisu... Pozdrawiam Jola
Usuń